Zamiatin - 2013-01-26 21:03:03

Wysoki Kamień

Ostatnio, idąc leśnym szlakiem w Bardzie znalazłem dziennik. Po przeczytaniu treści pomyślałem, że ktoś ma bujną wyobraźnię, ale dla pewności zaniosłem go na policję. Oto fragment z ostatnich stron:

15 lipca 1966, 17:00

Wreszcie udało mi się namówić znajomych na planowaną od roku wyprawę na Wysoki Kamień. Wszyscy mieszkamy w Bardzie, a nie mieliśmy jeszcze okazji być w tym miejscu. Jutro o 11 zaczynamy wędrówkę. Kamil wspominał, że zabierze tablicę Ouji i pobawimy się w wywoływanie duchów. Wszyscy z okolicy znają legendy związane z tym miejscem. Oczywiście nikt nie wierzy w te głupoty, ale z tablicą będzie niezły ubaw. Planujemy zostać tam na noc, pod namiotami.


16 lipca 1966, 10:30

Wyruszyliśmy z Przełęczy Bardzkiej zielonym szlakiem w stronę Wysokiego Kamienia. Miała iść z nami jeszcze Magda, ale chyba się rozchorowała. O 16 powinniśmy być na miejscu.

16 lipca 1966, 16:30

Właśnie dotarliśmy. Mieliśmy lekkie opóźnienie bo zgubiliśmy trasę. Nie wiem czemu, ale mam dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwował po drodze. Pewnie to tylko durne przeczucie i wmówiłem sobie coś, słuchając zmyślonych historii tych idiotów przez całą drogę. Niech nie myślą sobie, że udało im się mnie wystraszyć. Czas nazbierać gałęzi i rozpalić ognisko.

16 lipca 1966, 20:00

Zaczyna się ściemniać. Kamil wyciągnął swoją magiczną tabliczkę i chce odprawić rytuał przywołania ducha. Marek prosi go, by tego nie robił- w końcu jesteśmy w samym środku lasu, z dala od cywilizacji i nikt nam nie pomoże. No ale przed czym ktoś ma nam pomagać? Chyba nie wierzy w te głupoty o duchach. W ostateczności przekonaliśmy go do odprawienia rytuału. Kamil z szyderczym uśmiechem zaczął przyzywać ducha. Mówił: "Duchu! Duchu! Przyjdź, jeśli mnie słyszysz! Przyjdź, jeśli istniejesz! Nie bój się, przyjdź! Słyszysz idioto?! Przyłaź! ". Oczywiście, tak jak podejrzewaliśmy nic się nie stało.

16 lipca 1966, 21:00

Po wypiciu kilku piw rozbliśmy namiot. Chyba czas już iść spać.

16 lipca 1966, 21:30

Mam dziwne wrażenie, że słyszałem coś na zewnątrz namiotu. Pewnie to wiatr przewalił jakieś gałęzie. Nie będę zawracał sobie tym głowy.

16 lipca 1966, 21:45

K*rwa mać! Co za idiota! Gdy zasnęliśmy, Kamil wyszedł na zewnątrz i zaczął krzyczeć "Uciekajcie! Duch przyszedł i chce się zemścić!" i kopał w namiot. Mało nie zszedłem na zawał.

16 lipca 1966, 22:00

Coś naprawdę uderzyło w namiot. Tym razem to na pewno nie jest Kamil, ani nikt z nas bo wszyscy są w namiocie. Ktoś musi wyjść sprawdzić,co to. Mam nadzieję, że sarna albo inne zwierzę. Ciągneliśmy losy. Padło na Marka.

16 lipca 1966, 23:00

Marka dalej nie ma. Nie wiem co robić. Gdzie on jest tak długo?! Boję się ruszyć! Cały drżę ze strachu.

16 lipca 1966, 23:10

Boże! Do namiotu ktoś wrzucił jego głowę! Marek nie żyje! Ta głowa ma wydrapane oczy! Musimy stąd uciekać. Jakiś psychopata chce nas zabić!

16 lipca 1966, xx:xx

Wraz z Kamilem wybiegłem z namiotu. Przed nim ujrzeliśmy straszny widok. Rozczłonkowane zwłoki Marka. Wszędzie było pełno krwi. Rzuciliśmy się do ucieczki. Było ciemno jak w du*ie. Biegliśmy drzewami na oślep. Kamil został trochę z tyłu. Właśnie siedzę pod jakąś skarpą i czekam na niego. Mam nadzieję, że żyje.
Słyszę szelest ściółki leśnej. Ktoś tu idzie.
Na szczęście to Kamil. Jest jakiś dziwny. Co on robi?! Stanął przede mną i patrzy się na wprost, nieobecnym wzrokiem. Powiedział "Aargaroth videt te. Tempus mori.", po czym wbił sobie nóż w brzuch i opadł na ziemię.
Ku*wa. Co ja mam robić?! Co się tutaj dzieje?! I kto to do k*rwy nędzy jest Aargaroth?!
Muszę biec przed siebie. Słyszę za sobą szybkie kroki i krzyki. Upa...


Na policji okazało się, że 16 lipca 1966 zaginęła trójka młodych ludzi. Ich ciał do dzisiaj nie odnalezionio. Najprawopodniej jest to fragment pamiętnika Michała.

www.eusiowy.pun.pl www.pogadanki17.pun.pl www.szuszu.pun.pl www.sylwester2012.pun.pl www.pierwszac.pun.pl